Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 stycznia 2012

10.12.2010 - Bastion…

10.12.2010 - Bastion…

            Wstajemy rano. Ostatni dzień był ciężki ale dzięki wspólnemu Wysiołkowi zdobyliśmy dużo wody i jedzenia. Mogliśmy teraz spokojnie siedzieć w Bastionie i czekać. Właśnie czkać, ale na co? Próbowaliśmy złapać coś w radiu samochodowym, cokolwiek. Tylko szum. Wszystkie stacje radiowe padły.  Może akurat ktoś zabarykadował się w jakiejś, ale bez prądu była lipa.
            Homer od rana siedział w wozie. Coś tam grzebał na pace ale nie chciał powiedzieć co robi. Wstał wcześnie rano i polazł tam. Nie odpalał kolumbryny bo dźwięk silnika był słyszalny z dużej odległości. Mógł tym ściągnąć na nas nieszczęście. Nażarliśmy się jak szlachta i około 10 rano wyszliśmy na balkon, na papierosa. Fajki szły całymi paczkami dziennie. Mieliśmy tego spory zapas. Nawet cygara były. Wszystkie niedopałki rzucaliśmy na dziedziniec. Po już ponad tygodniu leżała tam warstwa kiepów. Niedługo nie będzie widać bruku.
Fajki odstresowywały i w trakcie palenia z kolegami tworzyła się jakaś taka dziwna więź i milej się spędzało czas, lepiej niż przy chlaniu. Po prostu, paliliśmy papierosy, hahaha jak to brzmi!
            Po 11, jak już odpoczęliśmy po nocnym spaniu i czuwaniu na dachu Bastionu, ułożyliśmy w kuchni sprzęt i wyczyściliśmy broń. Trochę szmat na to zeszło. Ale co tam wszystkiego pod dostatkiem. Wszystkie śmieci paliliśmy w piecu. Teraz już nas inspektor środowiska nie przyłapie.
            Nowe mieszkanko było całkiem przytulne. Nie żebym mówił, że nasze pierwsze lokum było do bani, bo było dobre, ale tutaj jednak wygoda, piece kaflowe, niżej itd. Czarna dostała swój pokój i mogła czuć się swobodniej. Wcześniej spaliśmy wszyscy na kupie w kuchni bo tylko tam był piec. Vi miał centralne, ale bez prądu mogliśmy sobie co najwyżej wynieść kaloryfery na złom. Węgiel był w piwnicy. Hajcowałem w piecach jak pojebany. Często trzeba było otwierać okna bo tak było gorąco. Ale z drugiej strony ostatnie dni były ciężkie i teraz mogliśmy sobie trochę odpocząć. A i robiłem to co lubiłem, czyli zostałem palaczem w Bastionie.
            Około 13:00 poszedłem do Homera i mówię do niego:
- Co ty tutaj tak robisz od rana?
- A niespodzianka, idź sobie, bo przeszkadzasz - odpowiedział.
Widziałem tylko jakieś kable i inne rzeczy. Siedział tam i kable skręcał, „pomysłowy Homer”.
            Wróciłem do Bastionu. Powiedziałem chłopakom co tam u Homera. A potem żeśmy sobie siedzieli przy stole i pierdzieliliśmy o dupie Maryni. Wysłaliśmy Szybkiego na dół po dostawę konserw na obiad. Wszystko znieśliśmy do piwnicy bo po ciężkim wypadzie nikomu nie chciało się tachać tego wszystkiego na górę. Szybki wrócił po chwili, na pusto.
- Panowie, chyba nas ktoś obrobił z konserw - powiedział - ostatnio było ich o wiele więcej.
- Co? - spytał Vi - to niemożliwe. Wszystkie wejścia są zabezpieczone! Kto miał w nocy wartę kurwa?!
- Ja - odpowiedział Misiek - nie spałem bo tak pizgało. I też nikogo nie słyszałem. Może nad samym ranem ktoś tam wjechał. Niemożliwe żebym kogoś przeoczył.
- Dziś wystawimy podwójną wartę - dodałem - i zobaczymy co będzie po nocce. A może się zastanowimy nad lepszym zabezpieczeniem Bastionu? Musieliśmy coś przeoczyć.
- Gdzie Homer? - spytał Vi.
- Na dole - odpowiedziałem - kable skręca.
- Kurwa idź po niego - powiedział Vi - jest nowy, weźmiemy go na obchód i może zauważy gdzieś luki.
- Dobra pójdę z nim pogadać - odpowiedziałem - zbierz ekipę na dole za 10 minut. Jeszcze sobie malboraska spalę po drodze.
- Tylko w środku nie pal - powiedział jeszcze Vi - bo mi Twierdzę zasmrodzisz.
- Goń się, ćwoku - odpowiedziałem.
            Poszedłem do Homera. Mówię mu jaka jest sytuacja. Powiedział, że za 10 minut będzie gotowy. Wkuriwłem się, że tam kombinacje odwala i nie chce mnie wpuścić i wpakowałem się do środka. A tam, nasz kochany majsterkowicz, grzebie przy kablach i normalnie zrobił jakieś takie dziwne połączenia, że nawet nie umiem tego opisać. Dziwnie to wyglądało.
- Co ty robisz ziom? - spytałem - Nawet na obiad nie przyszedłeś.
- A tam obiad - odpowiedział - wpadłem na pomysł. Potrzebujemy prądu żeby choćby ładować baterie w radiach. Popatrz, tu jest dosyć mocny akumulator w Vandurze i dosyć dobrze rozwinięty system energii w tym samochodzie. Zrobiłem taki myk. To połączyłem z tym, to z tym a to z tym - tu pokazał mi szereg połączeń kabli, jakieś wtyczki itd. - i teraz bierzesz suszarkę, wpinasz wtyczkę tutaj i możesz suszyć włosy. Skoczysz po coś?
- Dobra idę - odpowiedziałem - zaraz chłopaki tu będą.
            Przyniosłem suszarkę. Pierwsza rzecz elektryczna, która mi wpadła w ręce w naszym mieszkaniu. Wchodzę do auta, podaję ją Homerowi, a ten wpina kabel, ale nie włącza suszarki.
- Co jest? - spytałem - Włącz.
- Nie, a jak nie zadziała? - spytał.
- Jak nie zadziała, to nie dostaniesz żarcia i petów - odpowiedziałem ze śmiechem - dawaj kręć bo zaraz mnie skręci. Jak zrobisz prąd to kurwa nie wiem!
- Dobra, ognia! - powiedział Homer i pstryknął. Suszarka się włączyła i zaczęła wiać.
- Ja jebię! - powiedziałem. Kilka sekund później chłopaki zeszli na dół.
- Wyłazić, pedały! - zawołał Vi - Idziemy na dół, obrobili nas, a wy się tam kałatacie jak zające!
- Panowie - zacząłem z otwartych drzwi - inżynier, zwany  metaforycznie Homerem, chciał wam zaprezentować szczyptę najnowszej technologii elektronicznej, zapraszam do tylnych drzwi.
            Otwieram je na oścież, wszyscy stoją i patrzą co się dzieje. Homer staje w środku Vandury i strzela z suszarki. Poszedł strumień powietrza. Wszyscy stanęli jak by oniemieli. Stoją i słuchają.
- Kurwa prąd, ja pierdolę! - powiedział Misiek.
- Dzień dobry, poproszę kawkę z mlekiem! - krzyknął Vi.
- Co ty zrobiłeś? - spytała Czarna.
            Homer zaczął opowiadać, a ta mu przytakiwała co chwilę. Czasem wtrąciła się w zdanie i zadawała jakieś pytanie o jakieś tam połączenia (kur… o czym oni gadają!) itd.
- Jest tylko jeden problem - zaczął Homer - żeby akumulator nie zdechł, musimy odpalić auto na jakiś czas, żeby się naładował i najlepiej wtedy korzystać z prądu. Można by jakieś auto tutaj skroić i wykorzystać go jak knura rozpłodowego, jakieś takie dosyć ciche i które mało żre. Ale o tym pogadamy potem. Co jest?
- No właśnie, musimy iść sprawdzić zabezpieczenia - zaczął Vi - Szybki mówi, że nas skroili.
- Chodź z nami Homer - dodałem - może znowu wpadniesz na coś genialnego.
- Spoko - odpowiedział i poprawił okulary. W trakcie prezentacji wyglądał jak profesorek. Opuścił je niżej na nosie i gadał rzeczy, których w ogóle nie rozumieliśmy. Wykład taki zrobił. Gdyby nie ta siekiera, która wisiała mu przy pasku…
            Poszliśmy do piwnicy.
- Tędy wszedł - zaczął Vi - zapomnieliśmy o dziurach na węgiel, sztywny też mógł tędy wejść, sprawdźmy najpierw wszystkie zakamarki. JJ idziesz ze mną, reszta tutaj zostaje.
Przeczesaliśmy wszystkie pomieszczenia. Nikogo nie było.
- Czysto - powiedziałem do reszty po chwili - i co teraz z tymi dziurami?
- Coś się zaradzi - odpowiedział Homer - stalowa linka, tutaj zahaczymy i potem przywiążemy do haków na ścianie. Może być?
- Spoko - odpowiedział Vi - myślałem już nad tym, ale z JJem uznaliśmy, że z tej strony nam nic nie grozi. Niestety. Dobra ja z JJem się tym zajmiemy. Ale teraz chodźmy dalej.
            Poszliśmy teraz do drzwi na dole. Sprawdziliśmy je. Nic nie powinno się z nimi stać, ale nigdy nie wiadomo.
- Jakieś sugestie jak to poprawić? - spytał Vi.
- Zawalmy to jeszcze czymś - powiedziałem - a w klatce obok zrobimy wyjście z Bastionu, co wy na to?
- Spoko, tylko co tu postawimy jeszcze? - spytał Vi.
- Wszystko co konkretnie waży - dodał Beny - nie będziemy tego nosić do następnej klatki.
- Panowie i panie - zaczął Homer - po co nam tyle wyjść. Bardzo dobrze przygotowana jest brama. Tu już jest wszystko zawalone. Zróbmy wyjście na Krakowską obok, a resztę drzwi zabijmy dechami. Po co nam tyle wyjść przez zwykłe drzwi. W razie jak tu wpadną sztywni całą kupą to i tak będziemy się ewakuować dachem. Trzeba wzmocnić zapasy mołotowów w mieszkaniu wyżej w razie jak byśmy musieli spalić Krakowską, zrobimy linę, mocną, z prześcieradeł w razie czego albo nawet kilka lin.
- A umiesz ją upleść? - spytałem - bo ja nie będę umiał.
- Jak warkocz - powiedziała Czarna.
- No i gitara - dodał Vi - przywiążemy do komina i w razie czego tylko rzut i zjazd.
- No może być - dodał Homer - na dziedzińcu ustawimy drabinki na niższe części Bastionu, tam na te komórki jakieś. W razie czego wchodzisz i zabierasz ją ze sobą, potem do okna i na dach. Koktajle awaryjnie. Można podpalić dziedziniec, chyba ściany się nie zapalą, a zawsze nam to da kilka minut więcej.
- Zastanówmy się lepiej jak te drzwi dobre zastawić - powiedziałem.
- Zabijemy dechami, a potem jeszcze dołożymy ciężar - powiedział Homer - wystarczy.
- Jak mamy teraz prąd - powiedział Vi - to możemy zrobić stały nasłuch na radiu. Gdzie te ładowarki z czerwonego parkingu?
- Są w szafie na górze - powiedział Szybki - nie ma problemu z nimi, powinny działać.
- Dobrze, że na dole jest wszystko okratowane - powiedziałem już na dziedzińcu - te wszystkie okna zabić to by była masakra jakaś.
- No, dlatego to miejsce jest Bastionem ziom, a nie przedszkolem albo barem dla homopederastów - odpowiedział Vi - może i wygląda jak slums, ale twierdza nie do zdobycia przez sztywnych. Kozacko!
- Co racja to racja - powiedział Misiek - to co bierzemy się za robotę? Muszę się ruszyć z tego domu bo mnie skręci.
- Spoko, panowie i panie - zaczął Vi - ja z JJem idziemy do piwnicy. Kto zabije drzwi i je zastawi?
- Ja z Miśkiem zrobimy drzwi - powiedział Szybki.
- Ja znajdę drabinki i zbiorę prześcieradła na liny - powiedział Beny.
- Te, Homer, może jeszcze coś wyczarujesz z tych kabelków? - spytałem.
- Jak byście tak tu przynieśli generator prądu jak na dniach Kluczborka za kebabem zawsze stał - odpowiedział - to bym wam chyba tu normalnie prąd puścił na mieszkanie i woda by była nawet.
- Nie pierdziel stary, ciekawe jak - odpowiedziałem mu i po jego grymasie na twarzy dodałem - dobra to zastanów się gdzie znajdziemy taki generator.
- Spoko, jak skończycie, to napijemy się herbaty - odpowiedział Homer - ale nie mogę wam pomóc bo mnie ręka jeszcze rwie. Dobrze Vi, że masz oko do dupy, bo już by mnie nie było…
- Oko mam dobre, zawahałem się kolejny raz, mimo że obiecywałem sobie nie zastanawiać się takiej sytuacji. Miałeś chyba szczęście ziom, tego dnia - odpowiedział Vi - Czarna zostajesz z Homerem?
- Tak, nie chce się zabrudzić w tym syfie na dole, w końcu was mam od tego - odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Poszła do Homera.
            Zrobiliśmy wszystko zgodnie z tym co obmyślił Homer i Vi kilak dni wcześniej. Od samego początku mówił o tych kratach na zsyp, a ja zlewałem na to bo kto tu wejdzie itd. Teraz nas obrobili i doszedłem do wniosku, że trzeba coś tu polepszyć. Nigdy nie wiadomo co się stanie. Może akurat ktoś nam wrzuci sztywnego do środka żeby nas rozwalić. Z żywymi gorzej niż z martwymi. Ci ostatni nie myślą tylko idą żreć, a ludzie chcą przetrwać  za wszelką cenę.
- Dawaj kabelki - powiedziałem do Viego - zaraz ci podam drugi koniec i zawiążesz na haku.
            Sukcesywnie, piwnica po piwnicy, właziłem pod samą kratkę i wiązałem kable do nich. Było widać światło i kawałek ulicy. Nachyliłem się na dół i czekam na kabel od Viego. Polazł do ściany i wiązał go.
- Dawaj szybciej bo pizga tutaj - powiedziałem - co ty tam robisz.
- Sram! - odkrzyknął.
- Morda! - rzekłem nagle szeptem i pokazałem palcem do góry. Na skrawku ulicy zatrzymał się sztywny. Chyba nas słyszał. Obrócił się w stronę Bastionu i patrzył się na wystawę sklepową.
- Ilu? - spytał Vi.
- Jeden, ale może być ich więcej - odpowiedziałem.
- Pokaż - zaczął i zgonił mnie z drabinki i zaczął przyglądać się osobnikowi.
Babeczka, koło trzydziestki. Czarne włosy, ogryziona ręka. Rana już jej się zasklepiła. Miała kurtkę zimową, ale bez jednego rękawa...
- JJ, leć do reszty i ucisz wszystkich, przyszedł drugi, kurwa trzeci, stoją koło nas - zaczął Vi - wyślij kogoś na dach, albo nie idź sam, weź Onyksa z tłumikiem i jak zaczną atakować to ich rozpierdol.
- Dobra lecę - odpowiedziałem.
- Jebani… - zaczął Vi.
- Co? - spytałem - Co kurwa?! - Vi zamyślony nie odpowiadał.
- Komunikują się, kurwa komunikują się, ta suka pokazuje palcem na zsyp - odpowiedział po chwili i cofnął się od kraty. W dziurze pojawiła się gęba sztywnego. Kapało mu z pyska. Juha połączona z jakimiś rzygami.
- Widziała cię? - spytałem.
- Kurwa chyba nie - odpowiedział - cicho. Stary ucisz wszystkich, a ja jak coś ją zapierdolę. Osłaniaj z dachu. Czekamy do końca, weź ten tłumik.
- Idę, spokojnie - odpowiedziałem i pobiegłem.
            Vi był bardzo zdenerwowany. Poleciałem na dziedziniec.
- Sztywni na Krakowskiej - rzuciłem do środka Vandury - Czarna ze mną na dach, Homer leć do chłopaków na dole i im przekaż info. Wyślij Miśka do Viego, niech weźmie pogrzebacz bo tam nie ma miejsca na inną broń i radio, niech nadaje z korytarza, niech będzie cicho kurwa. Powiem Benemu na górze.
Homer nic nie odpowiedział, odwrócił się i poszedł. Gdybym mówił to do kobiety to pewnie by teraz padło 100 zbędnych pytań. Czuł napięcie i powagę sytuacji. Zgarnąłem radio i Onyksa, tłumik do kieszeni. Weszliśmy we trójkę na dach, po chwili przyszedł Szybki z Homerem.
            Położyłem się na dachu i wycelowałem w sztywnych. Dalej byli we trójkę. Na Opolskiej był widać małe stadko, ale nie patrzyli nawet w naszą stronę.
- JJ, jesteś na dachu?- odezwał się Misiek w radyjku, mówił szeptem.
- Tu Beny, JJ osłania, jak tam? - spytał.
- Wcisnęła ryj do kratki i wącha, coś musiała słyszeć, Vi mówi, że oni się komunikują - odpowiedział Misiek - co robimy?
- Jak to kurwa komunikują? - spytał Szybki - Rozwalmy ich i po kłopocie. Jeszcze zwoła tutaj resztę.
- Szybki ma rację - powiedział Homer i wziął radio od Benego - Misiek jesteś tam? - spytał po chwili - daj mi Viego.
- Co tam? - spytał Vi.
- Musimy ich rozwalić - odpowiedział Homer - podobnie było w jednej z naszych kryjówek, Prezes się zdradził, ale sztywny odszedł, a po chwili wrócił z całym stadem. Musimy ich rozwalić póki nie odeszli.
- Róbcie swoje - powiedział Vi.
- Nie trafi, gzyms ją zasłania - odpowiedział Homer - ściągniemy dwóch, typa w dziurze wasza, pomóc wam?
- Nie - odpowiedział Vi - rozwalcie tamtych najpierw, a potem załatwimy tę w dziurze. Czekam na strzały, tylko uważajcie bo jestem przy kracie.
- Dobra, dam ci cynk na radiu - odpowiedział Homer - JJ, słyszałeś, wal!
- Spoko - odpowiedziałem i strzeliłem. Sztywny dostał w ramię, ale dalej żył i zaczął się przemieszczać i ryczeć - kurwa mać, jebany!
- Co się dzieje? - spytał Vi - Sztywna wpadła w szał, zajebaliście ich?
- Trafił, sztywni się ruszyli, Vi rozwal ją - powiedział Homer.
- Dawaj to i odsuń się - powiedziała Czarna stanowczym tonem i zabrała mi karabin.
Zrobiłem jak kazała. Stanęła na skraju i strzeliła dwa razy. Przełączyła selektor ognia i zabezpieczyła broń.
- U nas czysto - powiedział Homer - rozwal ją.
- Przyjąłem - powiedział Vi.
            Po chwili usłyszeliśmy jęki na samym dole. Po kilku minutach ustały. Czarna dała mi karabinek i wszyscy zaczęli się zbierać do zejścia. Powiedziałem, że zostaję na górze na wartę. Spompowałem się, jak sztywny dostał i zaczął się ruszać to spanikowałem i nie trafiłbym już. Zapaliłem papierosa. Po kilkunastu minutach do dziury wszedł Vi.
- Kurwa stary, jak ją załatwiliśmy - zaczął - jeszcze mam ciary. Wszystko z niej zeszło. Przycisnęła ryj do kraty jak zacząłeś strzelać. Usłyszała drugiego sztywnego i zaczęła napierać. Jeszcze są głupi bo nie ciągnęła jej do góry tylko cisnęła. Chuj! Mówię do Miśka, żeby złapał ją pogrzebaczem a ja ją przekłuję nożem rzeźnickim Szybkiego. Wydłubał jej oko i zakręconą końcówką zahaczył o czaszkę. Wyła, ale nie puścił. Przeorałem jej gardło i wszystko zeszło z niej do piwnicy jak ze świniaka. Zdechła po chwili. Kurwa jeszcze mi się nogi trzęsą. Jak byśmy wieprzka szlachtowali. Co z tobą? - spytał na koniec.
Zemdliło mnie po tej opowieści i zrzygałem się do jednego z kominów.
- Co jest? - spytał.
- Nic, kurwa nie trafiłem - zacząłem.
- Jak to przecież zabiłeś dwóch - odpowiedział.
- To nie ja, to Czarna strzelała, raniłem pierwszego, zaczął wyć, tak się spiąłem, że nie mogłem strzelać, kurwa - odpowiedziałem.
- Czarna nic nie mówiła - odpowiedział Vi - spoko na szczęście nic się nie stało, ziom. Daj zapalić lepiej, a nie, pierdolisz.
- Mało brakło, a mielibyśmy tutaj wjazd, przeze mnie stary - odpowiedziałem - Nie wiem co się stało. Nie mogłem strzelić drugi raz. Jakaś taka blokada. W nocy mam koszmary, kurwa nie mogę odpocząć. Ciągle mnie prześladują, nawet we snach. Ciągle widzę tego sprintera w żółtej kurtce… te gnoje zaczynają się rozwijać. Kurwa musimy ich rozpierdolić póki czas… Jeszcze mnie ten Johny czy tam Prezes prześladuje…
- Też nie mogę spać, a to nie twoja wina, skąd mogliśmy wiedzieć, że swoi biegną, wyglądali jak sztywni! - odpowiedział Vi - A ja teraz mam nowy sen, dziki kwik palących się sztywnych na parkingu Biedy… Cieszę się, że wartę mam w nocy, wtedy mogę troszkę spokojniej spać w dzień. Daj jeszcze jednego. Dobrze, że chociaż fajki są pod dostatkiem…
- Kurwa chcę do domu - powiedziałem, siadłem pod kominem i położyłem Onyksa na papie.
Zacząłem płakać, rzewnie, jak bóbr, łkać… Vi poszedł sobie dalej. Wrócił po chyba 25 minutach jak już się uspokoiłem. Miał przekrwione oczy. Zeszła pompa ostatnich dni. Poczułem się lepiej. Ciężar spadł…
- Nienawidzę poniedziałków - powiedział Vi - gdyby był piątek to bym cię teraz zaprosił na chlanie, ale w tej sytuacji…
- Taak, chlanie - odpowiedziałem - może jeszcze kiedyś się napijemy w spokoju, wódeczki i zagryziemy ją kiszeniakami.
- No, wołałbym chyba gorący prysznic, myślisz, że Homer zrobi nam prąd ? - spytał Vi.
- Jak zrobi to nasram do siatki i rzucę tym gównem rytualnie w sztywnego z dachu - odpowiedziałem.
- Trzymam cię za słowo, hahaha - odpowiedział Vi - no lepiej mi już trochę. Będzie dobrze, damy radę. Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność…
- Spoko, chodź robić mołotowy, spalimy ich kurwa jak nas zaatakują - powiedziałem.
- Bierzemy dziś wartę na całą noc - powiedział nagle Vi - przyczaimy się na tego złodziejaszka i zajebiemy go.
- Spoko - odpowiedziałem.

            Wybiła 22:00, Misiek dał cynk, że zaraz mamy go zmienić…

JJ
=

5 komentarzy:

  1. Podobało mi się Ziom! Kiedyś napijemy się jeszcze wodeczki jak za dawnych czasów... tylko My, wóda, kiszone, pajda chleba, nowy odcinek "kapitana bomby" jak za dawnych czasów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brakuje mi tu jakiegoś "pie*dolnięcia" :P

    OdpowiedzUsuń
  3. To zapraszam Cię do grupy "kroniki kluczborskiego Bastionu" na facebooku :)

    OdpowiedzUsuń